I od razu spontanicznie odpowiadamy: to bez sensu. Jaki dziwak tworzy taką stronę. Pewnie coś ma z głową...
Ale jak czyta to rodzić, którego małe dziecko ubierało dwie różne skarpetki już tak nie pomyśli. On wie, że coś jest na rzeczy ale pewnie tylko pod kątem beztroskiej zabawy malucha i jego życiowej decyzji, który kolor wybrać.
Zastanówmy się jednak przez chwilę na poważnie (jeżeli możemy tu mówić o powadze 😃 ), czy to na prawdę ma sens czy to tylko jakaś fanaberia.
To zaczynamy:
Podstawowa sprawa - zaginęła skarpetka. I jak w takim przypadku ubrać parę jak mamy tylko jej połowę. Na jakiś czas prawdopodobnie schowamy do szafy w nadziei, że się odnajdzie. a jeżeli jest to nasza ulubiona para? Wkrótce temat do nas powróci i co wtedy ? Prawdopodobnie śmietnik.
A po co - wykorzystajmy ją parując z inną, może też samotną pojedynczą, której partner / partnerka zaginęła. Dajmy jej nowe życie...
Problem brudnej skarpetki:
Ile to razy wyciągaliśmy pranie z pralki, segregowaliśmy i ... afera. Brak pary. Szybkie nerwowe poszukiwania oczywiście zakończone sukcesem - nie została wyprana. I znowu mały problem - pary nie da się użyć, bo jest jej tylko połowa. Czyli znowu StylStop przychodzi nam z pomocą i zaprasza do trochę innego sparowania.
Problem poplamionej skarpetki:
I znowu mamy problem - wyciskając sok z czarnej porzeczki poleciało nam na naszą ulubioną białą skarpetkę. Akurat nie mamy w domu wybielacza i jest w sieci awaria - brak wody. Ani namoczyć, ani zaprać. Cała para do wyrzucenia? No chyba nie...
Problem dziurawej skarpetki:No i mamy w końcu dziurę. Nie ważne w którym miejscu. We większości przypadków na pięcie. Dawno temu instytucja babci brała takie coś, siadała i cerowała. A dziś ? Komu się chce. Myk i cała para ląduje w śmietniku.
I znowu pytam was - PO CO ?
Czas to pieniądz ?
Tak się przyjęło mówić. I gdzie tu jakaś oszczędność czasu? A proszę bardzo.
Wracamy do naszego prania, wieszamy na suszarce. Mamy suche i nastał czas aby sparować i włożyć do szafy. Sparować - no właśnie. Słowo klucz. Ile czasu przy dużym praniu drobnicy trzeba poświęcić aby sparować skarpety przed schowaniem.
StylStop w prosty sposób rozwiązuje nam również ten problem. Zbieramy pranie chowamy do szafy a jak potrzebujemy skarpet to otwieramy, sięgamy ręką co nam się spodoba i koniec. Sami tworzymy zestaw, który chcemy w danej chwili ubrać. Czyli - po każdym praniu zyskujemy kilka do kilkunastu minut, które zamiast poświęcać na segregację możemy poświęcić na coś bardziej interesującego. Można?
StylStop może i wywołuje na twarzach uśmiech ale to bardzo praktyczny i przemyślany trend w naszej codziennej skarpetkowej modzie. Nie warto pozbywać się połowy czegoś gdy druga połowa jest jeszcze pełnowartościowa.
Mój syn, zaczął nosić różne skarpetki gdyż nie mógł się zdecydować które ubrać. Ale my już wiemy, że to nie jest tylko taki powód. My wiemy, że mimo zawirowań, w których to zostajemy pozbawieni jednej skarpetki damy już sobie radę i nie opłakujemy jej brak. Tworzymy nową równie wspaniałą parę i dalej cieszymy się jej obecnością na naszej nodze.
I jeszcze jeden plusik, który daje nam StylStop - czysty zysk w kieszeni o którym powinienem wspomnieć trochę wcześniej. Może nie duży ale zawsze to oszczędność. Nie biegniemy od razu do sklepu po nowe a wykorzystujemy te co mamy tworząc przy tym swój oryginalny skarpetkowy styl.
Czy nadal StylStop to coś śmiesznego i bezsensownego ?
Odpowiedź tkwi w każdym z nas. Pomyśl i zadecyduj czy warto.
1 komentarz:
Nieźle zakręcony blog. Aczkolwiek coś w tym jest.
Monika
Prześlij komentarz